Rozdział I
Nie sztuką jest
uśmiechać się kiedy jesteś szczęśliwy. Najtrudniej jest uśmiechnąć się, kiedy
wcale nie masz na to ochoty.
[ *** ]
* 2 tygodnie
wcześniej *
Wstałam wcześnie rano, żeby się spakować, bo wczoraj mi się
nie chciał. Dopiero po dwóch godzinach spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Na
moje nie szczęście mama usłyszała moje krzątanie się po pokoju, no i przy
okazji do naszego wyjazdu zostało tylko półtorej godziny
- córciu pośpiesz się – krzyknęła mama z dołu
- przecież się śpieszę – odkrzyknęłam do mamy.
Weszłam do łazienki umyłam się i poszłam do pokoju po
ciuchy, żeby się ubrać w to. Potem szybko wzięłam i spakowałam telefon
słuchawki itp. do swojej torebki i szybko zbiegłam na duł na śniadanie, bo
zostało mi jakieś piętnaście minut.
- no nareszcie zeszłaś córciu, co ty tak długo robiłaś?? –
dopytywała się mama
- no musiałam się spakować, bo wczoraj zapomniałam, no i też
musiałam się umyć.- odpowiedziałam mamie jedząc płatki.
Po zjedzeniu śniadania poszłam jeszcze raz do swojego pokoju
po walizkę. Cieszyłam się trochę z tego wyjazdu, bo spędzę go pomiędzy sławnymi
osobami, ale nie pasowało mi to, że to będę musiała spędzić każdy dzień z moim
„kochanym braciszkiem” czujecie ten sarkazm? Mamy tam pojechać, bo jesteśmy
zaproszeni na galę z Harrym, jego zespołem i ich rodzinami. Mają tam dwie czy
tam trzy nominacje, ale nie słucham rodziców, gdy zaczynają mówić o nim, bo
mnie aż mdli gdy słyszę ich zadowolenie w głosie. Zawsze są z niego zadowoleni,
on zawsze był oczkiem w głowie rodziców, często przez to płakałam nocami, ale w
końcu powiedziałam sobie, że nie mam po co płakać. A z resztą po co mam o tym
mówić, więc wzięłam walizkę i poszłam ją zanieść do samochodu.
- mamo już jestem spakowana i możemy jechać. – powiedziałam
wchodząc do domu
- dobrze, więc jedziemy – powiedział Robin ( to jest nasz
ojczym, owszem mówię o nim i o mamie jako rodzicach, bo on jest w końcu moim
ojczymem )
Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do … sorry ale nie wymówię jego imienia podczas jazdy, bo
jeszcze zwymiotuję. Jak jechaliśmy ja słuchałam muzyki, mama spała, była bardzo
zmęczona , bo całą noc nie zmrużyła oka. Całą noc siedziała i pakowała. Robin
siedział za kółkiem, w pewnej chwili odkręcił się i zaczął coś do mnie mówić
- nie słyszę cię – krzyknęłam – słucham muzyki – zdjęłam
słuchawki - co tam?
- Harry chce z tobą…
- uważaj!!!!!! -
krzyknęłam, przerywając mu .
Z drugiej strony jechał bus, potem jak to krzyknęłam,
widziałam tylko ciemność.
* 2 dni po wypadku *
Obudziłam się naprawdę
się obudziłam, tyle tylko gdzie ja jestem??? I dlaczego widzę swoje ciało
leżące na łóżku??? Czy ja umarłam??? Nie,
aparatura działa jak trzeba, bo widzę powykrzywiane linie, a nie prostą. Hm???
O lekarz idzie zaraz się go zapytam co się dzieje.
- panie doktorze mam
pytanie co się dzieje?? – spytałam doktora wchodzącego z … Harrym???
- panie doktorze i co
z moja siostrą??- spytał Harry
- jest w śpiączce
jeszcze po operacji, ale niedługo powinna się wybudzić – powiedział doktor – a
co do pańskich rodziców to do którego domu pogrzebowego mamy ich przewieźć??
- co?? Rodzice nie
żyją?? – płakałam – nie tylko nie to, to przez ciebie – podeszłam do niego i go
spróbowałam uderzyć, ale rękami przeszła przez niego – niech ja tylko wstanę to
ci kości połamię!!!
- nie musicie zawozić
rodziców do domu pogrzebowego, bo sami mają przyjechać – odpowiedział lekarzowi
- proszę obudzi
się Eve nie chcę cię stracić, już i tak dużo straciłem i ty też, proszę jeśli
mnie słyszysz ściśnij moją dłoń – sam ją ścisnął, chwilę potem ścisnęłam mu
dłoń i otworzyłam oczy
Harry chyba nie
poczuł mojego uścisku, bo płakał trzymając swoimi dłońmi moją. Podniosłam drugą
rękę i uderzyłam go, teraz mogłam i trafiłam.
- Eve, jak ja się cieszę, że żyjesz i się obudziłaś –
podniósł głowę i się … uśmiechnął??
- a ja nie, przez ciebie oni nie żyją!! Ty ich zabiłeś, po
co do nich dzwoniłeś?! – zaczęłam się wydzierać jak jakaś opętana, ale inaczej
nie mogłam
- skąd wiesz, że rodzice nie żyją?? Przecież … nie … ty co
wszystko słyszałaś??- spytał zdziwiony
- nie, nie tylko ja widziałam jak rozmawiasz z lekarzem i
nawet próbowałam cie uderzyć, ale nie mogłam – zaczęłam płakać
- cii … spokojnie … nie płacz wszystko się ułoży – podszedł
i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam
- zostaw mnie zabójco!! Po co do nich dzwoniłeś?! Gdybyś nie zadzwonił to by nie było w ogóle
sprawy, rodzice by żyli !!!!! -
krzyczałam przez łzy
* Chwila obecna *
Wreszcie mnie wypuszczają z tego wariatkowa ( szpitala ),
mam już go dość, siedziałam tu dwa tygodnie. Teraz wrócę do pustego domu, boję
się, nie chce mieszkać sama, a z Harrym nie zamieszkam, ale pewnie będę musiała,
bo jestem niepełnoletnia. Nie byłam tez na pogrzebie moich rodziców, bo
stwierdzono, że przeszłam poważną operację i nie mogę wyjść. Lekko się
wkurzyłam, bo chciałam się pożegnać z rodzicami ten ostatni raz.
- gotowa – wyrwał mnie z moich rozmyślań Harry – śpieszę się
się trochę, więc mogłabyś się trochę pośpieszyć?
- ale ja nie dam rady, bo mi jeszcze nie dali wypisu, a bez
niego nie mogę wyjść – trochę się z tego nie cieszyłam, że jeszcze mi nie
przynieśli tego wypisu
- wiesz co to ja może poproszę któregoś z chłopaków?-
poruszył śmiesznie brwiami
- ale po co poradzę sobie, przecież lotnisko nie jest tak
daleko- uśmiechnęłam się
- jakie lotnisko?? – zapytał zdziwiony
- wracam do Holmes Chaples, przecież tam mieszkam i będę
mieszkać – prychnęłam jak skończyłam mówić
- nie, nie wyrażam zgody, teraz jesteś pod moją opieką i
zostajesz tu w Londynie – widziałam jak mu żyłka na szyi lekko drgać
- ale … - przerwał moi
- nie ma żadnego ale, zrozumiano?? – podniósł brwi i
otworzył szeroko oczy – jedziesz do naszego domu, tam gdzie będę miał cię przy
sobie.
- Harry !! – krzyknęłam- ja chcę wrócić do domu – no i się
rozryczałam
- cii … - podszedł do mnie Harry i przytulił – wszystko się
jakoś ułoży … musi się ułożyć
- wiem - uśmiechnęłam
się - Zayn, Niall co wy tu robicie??
- a przyszliśmy cię odwiedzić – uśmiechnął się mulat
- nom … prawda … co
mówi … Zayn – powiedział Niall
przeżuwając chyba batona.
Przez te całe dwa tygodnie strasznie się zżyliśmy z
Zaynem i Niallem. Owszem przychodziła
reszta chłopaków, ale ta dwójka, ah przepraszam trójka przychodzili dzień w
dzień. Bardzo się cieszyła z tych odwiedzin, na początku w ogóle nie była
przekonana do tych chłopaków, bo myślałam, że tez są tacy głupi i bezmyślni jak
mój „ kochany „ braciszek. Może są trochę bardzo roztrzepani i zwariowani, ale to jest u nich
fajne, bo potrafią rozbawić w pięć sekund człowieka do łez, hehe.
- pojedziesz z chłopakami do nas, pokażą ci który pokój jest
twój, a i są już w nim twoje rzeczy – uśmiechnął się – ja już muszę lecieć
siostra, bo mam bardzo ważne spotkanie
- dobra, dobra, leć tylko w kapustę nie wleć - uśmiechnęłam się i poczochrałam mu jego
loczki
- a ja już ci coś mówiłem na temat moich loczków – zrobiła
poważną minę – nie wolno ich tykać nikomu
- ta jasne, bo ci już uwierzę – odkręciłam się od Hazzy i
poszłam w stronę chłopaków. – pa do zobaczenia w domu.
- pa – przesłał mi buziaka. Dziwne jak nawet jak na niego,
ale co tam
Z chłopakami czekaliśmy jeszcze na mój wypis z jakieś pół
godziny potem pojechaliśmy do ich naszego domu. Jak dojechaliśmy
chłopaki pokazali mi co jest na dole. Szczerze mówiąc to był wielgaśny salon,
kuchnia, jadalnia i toaleta. Na górze było strasznie dużo drzwi, a moimi
drzwiami okazały się trzecie po prawo( prawa strona była zawsze tą moja szczęśliwą
). Mój pokój był wspaniały, Harry naprawdę się wykazał. Jak weszłam moim oczom
ukazały się najpierw jedne drzwi, które były od łazienki, potem drzwi od
garderoby i na samym końcu przeźroczyste drzwi od balkonu. Jak tylko wróci będę
musiała mu podziękować ( pewnie się dziwicie na te słowa, no ale to w końcu mój
starszy, głupkowaty brat, stara się teraz dla mnie). Gdy skończyłam oglądać
swój pokój, zeszliśmy z chłopakami do salonu. Po jakiejś godzinie dołączyła do
nasz prawie całe One Direction ze swoimi dziewczynami ( czyli Louis z Eleanor,
Liam z Danielle i do Zayna przyszła Perrie ), było całkiem fajnie. Siedzieliśmy
w salonie oglądaliśmy komedię, zajadaliśmy się chipsami, żelkami itp. Było
naprawdę fajnie, śmieliśmy się, ale niestety dopóki Harry nie przyszedł z jakąś
dziewczyną, w tedy każdy spoważniał.
- hej wszystkim – powiedział – pamiętacie Taylor??
- hej – odpowiedzieli wszyscy chórem
- Eve choć tu do mnie na chwilę, chce ci kogoś przedstawić –
zawołał do mnie
- nie, nie mam ochoty nikogo poznawać, a z resztą już
mówiłeś i teraz sobie przypominam to chude coś. – uśmiechnęła się sztucznie – a
i bym zapomniała zapraszam tu Mel.
- choć tu mi zaraz i proszę nie mów tak do Tay – powiedział
już nie co uniesionym głosem – i pytałaś
się chłopaków?? Bo to w końcu też ich dom, a ja się nie zgadzam.
- chłopaki mam pytanko może tu do mnie wpaść moja najlepsza
koleżanka, będzie spać ze mną i nie będzie nikomu wadzić- zrobiłam minkę kota
ze Shreka – prrroooszęęę
- okej może przyjechać, nam nie będzie przeszkadzać –
odezwał się Li
- nom, a tak poza tym to mamy jeszcze parę wolnych pokoi,
więc nie będzie musiała spać z tobą – powiedział uśmiechnięty pasiasty
- dzięki chłopaki – uśmiechnęłam się do nich – więc Harry
nie masz innego wyjścia tylko się zgodzić
- dobra niech ci będzie, ale nic więcej ode mnie nie chciej,
bo nic ci nie dam – puścił mi ironiczny uśmiech – choć Tay- wziął dziewczynę i
pociągnął ją na górę
- a kto to jest ???- spytałam podnosząc jedną brew
- to Taylor Swift, piosenkarka , a i teraz dziewczyna Hazzy
– powiedział Zayn
- aha, to że jest to ta denna, szczupła larwa czyli Swift
to, to akurat wiedziałam – przeszły ją ciarki jak wypowiedziała jej nazwisko –
ale że ona chodzi z moim bratem to akurat nie
- o to ty jej nie lubisz?? – spytała El
- no jakoś nie mogę pojąć jej głupio rozumowania jeżeli
chodzi o chłopaków – przewróciłam teatralnie i znów zaczęłam swój monolog – i w
dodatku pisać o nich piosenki jak zerwie z nimi to moim zdaniem jest chore –
pokręciłam głową – z reszta te jej piosenki teraz są denne, na początku były do
wytrzymania, a teraz nawet mój chomik jak usłyszał jej piosenkę to mi zszedł –
zaśmiałam się, a później cała reszta. –
a wy ją trawicie??
- my ?? – spytał ironicznie Louis – my jej nienawidzimy
- czyli jest osiem osób w tym domu , które nie trawią tej
chudej szkapy?? –ostatnie słowa powiedziałam troszkę głośniej – fajnie, że
tylko ja jej nie mogę znieść
- to co teraz robimy??- spytała Dan
- a może zagramy w butelkę ?- spytałam
- tak – powiedział po raz pierwszy Niall – będzie fajnie
- okej, czyli gramy w butelkę ??– uśmiechnęłam się do wszystkich, a oni
pokiwali głowami na tak – to kto przyniesie butelkę, bo ja nie wiem gdzie mogę
znaleźć .
- to Louis idź o butelkę- poprosił Liam
- dobra – powiedział Lou
Louis nie wracał za szybko, więc El poszła po niego. Wrócili
razem po jakiś pięciu minutach, usiedliśmy w kółku. Pierwszy zaczynał kręcić
Lou i wypadło na mnie
- to Eve, pytanie czy zadanie?? – uśmiechnął się zadziornie
- hmm… pytanie – uśmiechnęłam się
- to … hm … - myślał, chyba sądził, że wybiorę zadanie, ja
na szczęście nie jestem taka głupia – to czy podoba ci się … nie , coś innego …
hm …
- oj proszę to nie musi być tak trudne?? – spytałam
ironicznie
- no
dobra to na początek dam ci coś łatwego – powiedział i się uśmiechnął –
prowadzisz pamiętnik?
- no
jasne, że … - krótka przerwa- nie
- szkoda
– powiedział zawiedziony Lou. Wzięłam od niego butelkę
- kręcę –
krzyknęłam, trafiło na Lou – super, pytanie czy zadanie???
- zad …
nie pytanie –powiedział
- okej,
czy podoba ci się Taylor?? –spytałam i po chwili wybuchłam śmiechem
-
fuuuuuj, nie, to coś?? – spytał ze wstrętem -
Nigdy, a z resztą mam swoją piękną i niepowtarzalną dziewczynę, którą
kocham nad życie. – uśmiechnął się i pocałował El w policzek
- okej –
uśmiechnęłam się do dziewczyny i jej chłopaka widząc jak się mocno kochają
Przez kolejne
osiem kolejek nikt mnie nie wylosował, fajnie było posłuchać tych wszystkich
rzeczy. Po raz kolejny wypadło na Zayna.
- pytanie
czy zadanie?? – spytała Dan
- niech będzie
zadanie, bo ty jesteś dziewczyną i się twoich zadań nie boję – uśmiechnął się
do brunetki
- to się
jeszcze zdziwisz kochany – uśmiechnęła się zadziornie,
- „co oni
mają z tymi uśmiechami” – zapytałam się w myślach
- masz
pocałować … - zamyśliła się z uśmiechem – przepraszam Perrie, masz pocałować
Eve – powiedziała
Podszedł do
mnie lekko ujął moja twarz w ręce, a w końcu zaczął przybliżać swoja do mojej i
złączył swoje usta z moimi.
- Zayna,
zabieraj te swoje łapy od mojej siostry!!! – krzyknął Harry, a my się oderwaliśmy
od siebie - masz przecież Perrie. I w dodatku
całujesz moją mała siostrę na jej oczach, jak ci nie wstyd?? – spytała rozjuszony
-
przestań Harry, to tylko zabawa – powiedziałam
- no
właśnie, my tylko gramy w butelkę – dodał Louis
- to co,
ale ona jest na to za młoda - powiedział
Harry, był jeszcze zdenerwowany
- a ty to
niby taki święty jesteś?? To niby co robiłeś z tym szczupakiem na górze tak
długo?? – spytałam – i po pierwsze nie jestem na to za młoda, po drugie nie
wtrącaj się tam gdzie cię nie proszono! - krzyknęłam na niego
- a co
cię to młoda obchodzi co ja z nią tam robiłem!! – krzyknął – i już ci coś
mówiłem na temat wyzwisk na Taylor
- a ja
mam to gdzieś, ja jakoś jej nie mogę strawić!! – krzyknęłam jeszcze głośniej –
nienawidzę jej tak samo jak ciebie – dodałam i pobiegłam na górę do swojego
pokoju.
Po jakiś
pięciu minutach, ktoś zaczął się do mojego pokoju dobijać.
- odejść kimkolwiek
jesteś – powiedziałam
- proszę
mogę wejść – usłyszałam męski głos – to ja Niall, mam dla ciebie jedzenie
- no
dobra, niech będzie, ale tylko ty. – powiedziałam, a w tym samym momencie pokazał
się Horanek z taca jedzenia
- ale ze
mną nie ma nikogo – uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym rządek białych
ząbków
- to
dobrze, bo nie mam ochoty na rozmowę oprócz ciebie, bo ty mnie rozumiesz jak
nikt inny. – uśmiechnęłam się do blondyna
- fajnie
wiedzieć. – uśmiechnął się jeszcze szerzej je żeli w ogóle to jest możliwe.
Siedzieliśmy
razem chyba do pierwszej rano, rozmawialiśmy, śmieliśmy się, nawet dowiedziałam
się że Harry często o mnie opowiadał chłopakom.
- ja już
muszę lecieć spać, bo jutro mamy rano wywiad i muszę się wyspać – puścił przelotny
uśmieszek i wstał z łóżka – dobranoc Eve
-
dobranoc Niall – przesłałam mu buziaka w powietrzu, a on udał że go złapał i
schował do kieszeni, a potem wyszedł.
Ja szybko
wstałam poszłam do łazienki umyłam się, ubrałam w piżamkę i poszła spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej te wyzwiska które się pokazały i będą pokazywać to są tylko na potrzeby mojego bloga. Nie chce oczywiście tym nikogo obrazić.
PS. Następny rozdział postaram sie dodać jak najszybciej.
pozdrawiam Nadia :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz